Cinder i Ella - historia jak z bajki

Cinder i Ella - historia jak z bajki


Cinder i Ella

autor: Kelly Oram
tłumaczenie: Joanna Nykiel
wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
data wydania: 31 stycznia 2018
liczba stron: 344

Ella w czasie wyjazdu wraz ze swoją mamą ulega wypadkowi, który jest tragiczny w skutkach - jej mama ginie. Dziewczyna z poparzeniami i wieloma obrażeniami trafia do szpitala w którym spędza osiem miesięcy. Po wyjściu ze szpitala, opiekę nad nią sprawuje ojciec, którego dawno nie widziała, i jego nowa rodzina. Ella musi znaleźć się w nowym świecie, w którym jest pełno nienawiści. Po długiej przerwie odnawia kontakt z internetowym przyjacielem. 

Na początku, rzecz która jest oczywista, czyli przewidywalność tej książki i jej schematyczność. Mamy tutaj do czynienia z historią kopciuszka, ale uwspółcześnioną. Styl autorki to prosty język, zrozumiały dla młodzieży. Główna bohaterka przeżywa wiele upadków, po których czuje się zdezorientowana, ale mimo wszystko daje radę wstać i pozbierać się. Podoba mi się ukazanie tej postaci w taki sposób, ponieważ nie jest to dziewczyna która z niczym sobie nie poradzi, ale nie jest to postać która jest w stanie zrobić wszystko. Według mnie autorka dobrze wypośrodkowała tą słabość i siłę, i stworzyła Elle. Przyjaciel Elli - Cinder to męska postać, która zauroczy wszystkich czytających, bo przecież to książę z bajki. Macocha oraz przyrodnie siostry nie były straszliwie złe, ich relacje były takie które naprawdę mogły by być, bez przesadnej nienawiści. Czytając tę powieść wiele razy miałam uśmiech na twarzy. Słodka, wzruszająca, miła historia. Uważam, że jest ona idealna dla młodszej i starszej młodzieży. 

"Potrzebujesz dobrych rzeczy w swoim życiu, żeby zrównoważyć te złe."
"(...) prawdzie piękno pochodzi ze środka. Jeśli będziesz czuła się piękna, to inni tak cię zobaczą."
Zgadnij kto

Zgadnij kto


Zgadnij kto

autor: Chris McGeorge
tłumaczenie: Michał Jóźwiak
wydawnictwo: Insignis
data wydania: 5 września 2018
ilość stron: 416

Morgan Sheppard w wyniku nieznanych okoliczności budzi się przykuty kajdankami do łóżka. Znajduje się w pokoju hotelowym, a wraz z nim pięć osób. Każda w ogromnym zdziwieniu, tak jak on. W łazience znajdują się zwłoki mężczyzny. Osoba w masce konia dyktuje warunki uwolnienia. Morgan ma trzy godziny by odkryć kto z pięciu osób jest zabójcą. 
Dwadzieścia pięć lat wcześniej Shepparda okrzyknięto "małoletnim detektywem", ponieważ znalazł morderce swojego nauczyciela matematyki.
Czy tym razem uda mu się rozwiązać zagadkę?

Książka to kryminał w koncepcji bardzo teraz popularnych escape roomów. Pokój, zagadka, czas, uwolnienie za dobrą odpowiedź. Bardzo byłam ciekawa tej powieści. Nie czytam kryminałów, ale stwierdziłam, że trzeba spróbować czegoś nowego. Rozczarowałam się. Zgadnij kto to nie jest zła książka, jednak nastawiłam się na coś lepszego. Początek, gdy nie wiemy co się dzieje, bo nie zaczyna się to spokojnie, jest interesujący, to zdezorientowanie popycha do dalszego czytania. Byłam podekscytowana czytając to, ale później jak dla mnie było trochę nudno. Jak nigdy mi się to nie zdarza, to tym razem przysypiałam. Główny bohater rozwiązywał zagadkę, pomału ale szło do przodu. Nie było dla mnie dużym zaskoczeniem kto był zabójcą, bo mniej więcej w połowie domyśliłam się tego. W całą tą akcję wplatane są wątki z "kiedyś" poznajemy historię zabójstwa nauczyciela Morgana. Według mnie jest to plus. Głównego bohatera można dobrze poznać. Nie pałam do niego sympatią. Nie jest to typ bohatera który lubię, mogę to stwierdzić dlatego, że czytając książę można się o nim dowiedzieć różnych rzeczy. Mam mieszane uczucia do końcówki, z jednej strony spodziewałam się czegoś innego, a otrzymałam coś o czym nie myślałam i to daje inny ogląd na bohatera, i motywy zamknięcia w pokoju tych osób. 
Podsumowując, spodziewałam się czegoś innego, ale na to może też wpływać brak doświadczenia w czytaniu kryminałów. Początek był ciekawy, koniec w sumie też dobry, skoro nie wpadłam na to, ale środek, za bardzo mi się dłużył. Autor pisze prosto, odkrycie zabójstwa nie jest takie obrzydliwe. Sądzę, że Zgadnij kto to książka dla młodzieży i dla starszych. 


"Każda zagadka morderstwa potrzebowała trupa. A każdy trup był punktem wyjścia do nowej zagadki."

"Już wiedział co mu umknęło. Czasami najtrudniej zwrócić uwagę właśnie na coś oczywistego."
Zakupiłam czytnik e-booków będąc ich przeciwniczką

Zakupiłam czytnik e-booków będąc ich przeciwniczką

Zakupiłam czytnik e-booków będąc ich przeciwniczką


Dzisiejszy post jest nieco inny od reszty. Nie będzie tu recenzji, ani luźnego tagu. Zajmę się tematem czytników. Swój czytnik e-booków zakupiłam dwa lata temu w stacjonarnym sklepie z wszelkimi rodzajami sprzętu. Jest to Prestigio MultiReader PER3664 kosztuje on 200 zł, więc plasuje się w kategorii tańszych tego typu urządzeń. Pozwolę sobie przytoczyć podstawowe informacje o nim z pewnej strony.

Producent - Prestigio
Rozdzielczość - 800 x 600
Przekątna ekranu - 6 cali
Wielkość pamięci - 4GB
Obsługuje karty pamięci
Nie posiada podświetlenia ekranu
Technologia wyświetlacza - E-link Vizplex
Bateria trzyma wiele godzin, nie mam problemów z jego użytkowaniem.



Dlaczego zakupiłam czytnik?

Byłam przeciwniczką tych urządzeń. Co to za przyjemność z czytania książki jak nie można jej dotknąć, powąchać, czy cieszyć się z przewracanych stron. Miałam wrażenie, że papierowe książki przestaną istnieć, wyparte przez technologię. Z tego też powodu nie myślałam, że kiedykolwiek zakupię czytnik. W pewnym momencie widziałam na YouTubie coraz więcej filmów dotyczących tematów w stylu jaki model jest najlepszy, plusy i minusy. Zaczęłam przeglądać te filmy i doszłam do wniosku, że przecież jak zakupię ten sprzęt to nie muszę przestać korzystać z książek papierowych. Po przemyśleniach doszłam do wniosku, że spróbuje zaprzyjaźnić się z tym gadżetem. Kupiłam możliwie najtańszy i najprostszy, dobry na początek.

Korzystam z niego sporadycznie. Nie przestałam kochać papierowych książek. Zabieram go do szkoły (zwykła książka jest dodatkowym obciążeniem), na wycieczki i wakacje (nie potrzebny jest dodatkowy bagaż w postaci kilograma papieru). Po prostu zabieram czytnik tam gdzie będzie to wygodniejsza możliwość czytania. Już nie jestem ich przeciwniczką.

Plusy
+ mały, nie zajmuje dużo miejsca
+ możliwość zabrania go wszędzie
+ nawet kilkanaście książek w jednym urządzeniu

Minusy
- bateria nie wytrzyma wiecznie
- koszt zakupu dużo większy od zwykłych książek
- brak zapachu książki i przyjemności z przewracania kartek

Podsumowując, nie żałuję zakupu. Korzystam z czytnika jak i również z książek papierowych (nadal dużo ich kupuję, ten temat poruszę innym razem). Obie te formy czytania są bardzo wygodne. Nie patrzę źle na osoby czytające powieści na czytniku, chociaż kiedyś było to dla mnie dziwne. Książki papierowe będą istnieć, a postęp technologi ułatwi nam czytanie.

Jak wy podchodzicie do tego tematu? Jesteście zwolennikami czytników, czy przeciwnie?
Jestem ciekawa waszego zdania.


Copyright © Miasto Tęczowych Książek , Blogger