Księżyc jest pierwszym umarłym

Księżyc jest pierwszym umarłym



"Księżyc jest pierwszym umarłym" Karina Bonowicz


Siedemnastoletnia Alicja po niespodziewanej śmierci rodziców przeprowadza się z Warszawy do małej miejscowości Czarcisław. Tam mieszka jej dotąd nieznana ciotka Tatiana, która była siostrą jej matki. Od samego początku Alicja nie czuje się dobrze w nowym miejscu. Zamieszkiwana przez nią Warszawa w dużej mierze różni się od nowego domu. Dziewczyna spotyka na swojej drodze o pierwszych chwil ludzi, którzy zachowują się dziwnie. Nastolatka, zaczyna odkrywać rzeczy o których nawet by nie śniła, a na jej barkach spoczywa nie lada odpowiedzialność.
Legenda mówi, że wiele stuleci temu czwórka przyjaciół ruszyła w różne strony świata. Wszyscy dotarli w to samo miejsce – do czarciego kamienia. Wywołali diabła i dobili z nim targu. Ich potomkowie przez kolejne stulecia odczuwali skutki podjętego działania. Klątwa nie została przełamana.


Są takie książki, które porywają od pierwszych stron, a po kilku pierwszych stronach, ma się pewność, że to będzie dobra historia. Nie inaczej jest z powieścią Pani Kariny Bonowicz. Nie znam książki z taką fabułą, czytając czułam powiew świeżości. Nie tylko pomysł na fabułę wyszedł dobrze, ale także wykonanie. Cały czas budowane jest napięcie, od pierwszej do ostatniej strony. Wszystko wywarzone jest tak, że nie ma momentów nudnych. Mimo głównego motywu, jakim jest przełamanie klątwy, autorka dodaje różne inne ciekawe wątki. Ogromny plus, za nie wciskanie na siłę romansu, w którym brałaby udział główna bohaterka. Osobiście chciałabym, żeby dwie osoby były ze sobą w związku, ale jak to autorka poprowadzi, czy ten związek będzie czy nie, trzeba czekać na kolejne części. Bardzo dobrym atutem, jest wyjaśnienie rytuałów, zaklęć, używania soli, czy czosnku. Główna bohaterka, nie ma pojęcia o żadnej z tych rzeczy, czytelnik również. Razem z nią można poznać tajniki zaklęć, rytuałów. Zróżnicowanie bohaterów jest ogromne. Z wielu książek oraz innych form kultury znane są nam wampiry, czy wilkołaki. W tej powieści, takie istoty się znajdują, ale nazywa się je trochę inaczej. Alicja to dziewczyna, którą bardzo szybko można polubić. Mimo trudnej sytuacji daje sobie radę. Nie ufa za bardzo, po pewnych zdarzeniach staje się bardziej uważna. Nie jest też idealna. Pokazuje, że jest nastolatką, idzie na imprezę, sprzeciwia się ciotce. Jest prawdziwa, nie infantylna, nie za dorosła jak na swój wiek.


Reasumując, „Księżyc jest pierwszym umarłym” to genialna powieść polskiej autorki. Nie jest w stanie na ten moment znaleźć minusów, wszystko mi się podobało. Akcja dzieje się w Polsce i to w czasach współczesnych , daje to poczucie, że ta kultura słowiańska jest gdzieś głęboko zakorzeniona w naszej ojczyźnie. Fabuła bardzo oryginalna i ciekawa, akcja oraz napięcie cały czas towarzyszą w trakcie czytania, a bohaterowie są prawdziwi, różnorodni.  Jak dla mnie jedna z lepszych książek jakie czytałam i już nie mogę się doczekać kolejnych części.

"Tutaj ludzie wciąż wierzą, że czosnek odstrasza nie tylko komary, ale i upiory, a włożenie ciuchów na lewą stronę odczynia urok.”
Alicja nie była uprzedzona. Alicja nie była rasistką. Alicja nie znosiła wszystkich po równo.” https://czytampierwszy.pl/pl/


Pani Czterdziestu Żywiołów

Pani Czterdziestu Żywiołów



"Pani Czterdziestu Żywiołów" Witold Dworakowski 

Niesamowity statek kosmiczny, pełen różnych urządzeń i pomieszczeń, a tym wszystkim sterują dwie osoby. On, Dexmore, najlepszy pilot w galaktyce i ona, Karina, genialna inżynier. Mimo, że oboje są różni to razem tworzą zgraną załogę statku kosmicznego „Demeter”. Przemierzają galaktykę, mają misje do wykonania i nawet z tymi niebezpiecznymi i trudnymi są sobie w stanie poradzić. Reputacje mają bardzo dobrą, a biznes kwitnie w najlepsze.


Dawno nie sięgałam po książki z gatunku science fiction, tą powieścią byłam bardzo zainteresowana. Niestety nie spodobała mi się ona. Język autora był dla mnie nieraz niezrozumiały, a opisy technologiczne statku nie były w moim odbiorze ciekawe. Ciągle coś się dzieje, a ja czytając i tak nie byłam tym zainteresowana, tylko próbowałam znaleźć się w tym świecie, który jest trudny, a wiele spraw dotyczących jego działania nie było wytłumaczonych. Mamy do czynienia ze statkami piratów, czy też sztuczną inteligencją, ale jak to działa, skąd to się wzięło i kto tym stresuje, ma władze, jest to ciężko stwierdzić. W świat i fabułę jesteśmy rzuceni wprost na głęboką wodę. Załoga statku to eksperci, więc nie ma zabiegu poznawania świata, działań wraz z bohaterami bo oni już to wiedzą. Przeskoki pomiędzy historiami nie są zgrabnie przeprowadzone, tylko pojawiają się niedopowiedzenia i wiele pytań. Karina oraz Dexmore są dla mnie postaciami nijakimi, ani bardzo ich nie polubiłam, ani nie denerwowali mnie bardzo. Często się o coś sprzeczali, bo mieli odmienne zdanie na temat to w tym momencie zrobić i jak zadziałać, ale koniec końców dochodzili do porozumienia. Ich relacja nie prowadzi do większego uczucia, dla tych którzy chcą odetchnąć od ciągłej miłości w książkach to ci bohaterowie i ich relacja może przypaść do gustu. Powieść prawdopodobnie spodoba się fanom Gwiezdnych Wojen, przez swoją akcje i klimat. Osobiście nie znam filmu „Gwiedne Wojny” nie mam chęci go poznać, więc książka w tym typie nie przypadła mi do gustu.

Podsumowując, „Pani 40 żywiołów” to w mojej ocenie rozczarowanie. Nie poczułam klimatu, nie wciągnęłam się w fabułę, czułam tylko chaos i zdezorientowanie. Postacie i ich losy w większości były mi obojętne. Jeżeli ktoś lubi klimat kosmosu, powieści cięższe przez język oraz świat, to może się odnaleźć w tej książce, ja jednak się nie odnalazłam.

"Dopóki starczy mi sił" Karolina Klimkiewicz

"Dopóki starczy mi sił" Karolina Klimkiewicz



Dopóki starczy mi sił

Zmiana tożsamości co kilka miesięcy. Nowe imię, miejsce zamieszkania, szkoła, znajomi. Jak sobie z tym radzić i perfekcyjnie się ukrywać? Zola Henderson i jej ciotka Camilla, doświadczają tego od siedmiu lat. Wiedzą, że nie mogą pozwolić sobie na uczucia, co jest ciężkie bo Zola jest nastolatką. Dziewczyna z Dominiki staje się Avą. Zmienia kolor włosów, soczewki oraz przypisuje nowej postaci cechy charakteru. I taka teraz będzie musiała być przez najbliższe kilka miesięcy. Nowe miejsce dokąd się wybierają to mała miejscowość. Nastolatka zaczyna szkołę i już pierwszego dnia rzuca się w oczy, a nie taki był plan. Poznaje znajomych z którymi się zaprzyjaźnia oraz chłopaka. Jakie konsekwencje będą miały jej działania? Do kiedy starczy jej sił na udawanie i ukrywanie się?


Sięgając po tę książkę spodziewałam się czegoś przy czym miło spędzę czas. Nie miałam dużych oczekiwań, okazało się, że jest to naprawdę wspaniała powieść. Fabuła zaskakuje od samego początku. Zaczynamy w momencie przemiany Dominiki w Avę. Już ten moment sprawia, że chce się czytać dalej i dowiedzieć się o co chodzi. Może się wydawać, że fabuła jest przewidywalna, tak do końca nie jest. Zola poznaje chłopaka, jest ona nastolatką, trochę pogubioną przez całą sytuację, więc aspekt nawiązania między nimi relacji jest przewidywalny, ale cała reszta związana z uciekaniem, ciotą, przeszłością nie jest tak oczywista jak mogłoby się wydawać.


W książce nie znajdziemy typowych polskich imion, dla mnie jest to na plus, styl autorki jest lekki i przyjemny. Powieść jest krótka, a akcja ma miejsce od samego początku, aż do końca. Dlaczego uważam tę książkę za wspaniałą? Przez to, że wywołała u mnie wiele emocji, od radości po zdenerwowanie i smutek. Tak tylko wspomnę, że ostatnie zdanie, mnie rozwaliło, totalnie. Teraz nie wiem co mam o tym myśleć.

Zola, ma niekiedy problemy ze złością, w momencie kiedy jest zła, bezsilna, zaczyna krzyczeć, zdarza się, że jest w stanie coś rozwalić. Jako Ava ma przypisane cechy, które nie są do końca zgodne z jej prawdziwą naturą. Emocje i uczucia biorą górę, w konsekwencji dziewczyna zapomina o tym jak powinna się zachowywać. Ciężko jej jest odrzucić przyjaźń, której pragnie i osoby z którymi się dogaduję. Dodatkowo musi być zdana na siebie samą. Cała ta przeszłość ukształtowała dziewczynę jest jak najbardziej zrozumiałe, że ma chwile słabości. Nową poznany chłopak jest nią zainteresowany, bo ona się mu postawiła, a nie jest to częste zważając na pozycje chłopaka w szkole.

Reasumując, „Dopóki starczy mi sił” to świetna książka polskiej autorki. Okładka może sugerować lekką powieść idealną na lato, za tą oprawą skrywa się coś więcej. Ciągła akcja, napięcie i niepewność. Słodki romans i siła przyjaźni. Przeszłość która cały czas goni. Emocje przy czytaniu. Powieść nie ma nawet trzystu stron, można ją połknąć w jeden wieczór, ale uwaga, bo zostawi ślad po sobie.
Książkę przeczytałam dzięki portaowi Papierowe Motyle oraz wydawnictwu NOVAE RES






"Kastor"  Agnieszka Lingas-Łoniewska

"Kastor" Agnieszka Lingas-Łoniewska



"Kastor"  Agnieszka Lingas-Łoniewska


Mieszanka uczuć, emocji, tajemnicy, te elementy znajdziesz w powieści Agnieszki Lingas- Łoniewskiej. Konstanty Lombardzki to młody biznesmen, prezes firmy, szanowany, bogaty człowiek. Pod osłoną nocy staje się twardym i niepokonanym zawodnikiem MMA. Mężczyźnie mięknie serce przy skromnej dziewczynie Anicie, która zaczyna pracę sprzątaczki w jego biurze. Dla dziewczyniny to nie jest jedyna praca. Musi spłacić dług, który jest tylko małym zalążkiem jej problemów. Jakie uczucie narodzi się między tymi dwojga? Czy Anita poradzi sobie z problemami?  Co sprawiło, że Konstanty zaczął walczyć?

Mój problem z tą książką jest taki, że historia jest przewidywalna, mało oryginalna, ale czytałam ją z zaciekawieniem, mimo tego, że większość wątków była do rozgryzienia od początku. Ciekawym aspektem są przedstawione walki, dodawały one szybkości akcji, mimo, że nie znam się na tym sporcie, to nie było to dla mnie nudne. Czy byłam zaskoczona tematem przeszłości Anity? Trochę tak, ale wątek ten był mi już znany. Natomiast bardziej byłam zaintrygowana problemem Konstantego. Są wątki poświęcone postacią drugoplanowym i ich relacją, ale zdecydowanie nie wybija się to na pierwszy plan. Pokazana jest nie tylko miłość między kobietą, a mężczyzną, ale także przyjaźń, a tym wypadku męska. Styl autorki jest lekki i przyjemny. Są momenty bardziej emocjonalne, budujące napięcie, ale także takie przy których można lekko zwolnić. Nie lubię gdy w książkach są polskie imiona, zawsze mnie to trochę odrzuca. Nie jest to minus dla tej książki, raczej moja personalna uwaga.  

Bohaterowie nie są infantylni i głupi. Konstanty ma obojętny stosunek do ludzi, w pracy zachowuje się nienagannie. Ma pieniądze i pozycję. Oschłe podejście do różnych osób może się wydawać dziwne, ale staje się zrozumiałe w momencie poznania prawdy o mężczyźnie. W tym twardym człowieku ukryte jest serce, które mocniej bije w chwili, gdy Anita pojawia się na horyzoncie. Anita to biedna dziewczyna, stara się spłacić swój dług, który jest ogromny, przez co pracuje w niejednej firmie. Skrzywdzona przez swoich najbliższych próbuje stanąć na nogi. Podejmuje terapie w fundacji. Nie jest naiwna, potrzebuje zebrać siły, ale jest w stanie się sprzeciwić.
Reasumując, Kastor to opowieść idealna na plażę, czy w momencie podróży. Mnie ona towarzyszyła podczas odpoczynku nad morzem. Przeczytałam ją w mig i mimo tego, że książki nie będę długo pamiętać, to miło spędziłam przy niej czas. Bardzo się cieszę z tego, że coraz częściej trafiam na dobre książki polskich autorów.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi Czytam Pierwszy


"Los znokautował ją dawno temu."

"To nie baty i ćwiczenia ranią najbardziej. Tylko słowa. Te mają cholerną siłę unicestwiającą."

Copyright © Miasto Tęczowych Książek , Blogger