"W niewoli cienia" Monika Anna Nejman
"W niewoli cienia" Monika Anna Nejman
Dla Joanny, Zośki, Wojtka i Filipa ten dzień był taki jak wszystkie inne. Nie warto chwalić dnia przed zachodem słońca, bo ten dzień przyniósł wiele zwariowanych rzeczy. Tajemnicze znalezisko, jakim okazuje się książka, nagła zmiana pogody i w konsekwencji tajemnica, która chce być rozwiązana. Otwarcie nieznanej księgi powoduje, że Joanna rozpływa się w powietrzu. Niespodziewanie okazuje się, że znajomi ze szkoły mają do wykonania poważne zadanie. Trafiają z miejsca realnego wprost do całkowicie fantastycznego, o którym nigdy nie słyszeli.
Ogromny plus za okładkę, która niezmiernie mi się podoba. Na pierwszym planie widać postać, która otwiera książkę, z której bije blask. W oddali można zauważyć zarys budynków na wzgórzu i góry. Całość prezentuje się tajemniczo i ciekawie. Czcionka jest spora i przyjemna dla oka, czyta się szybko i wygodnie. Akcja dzieje się na początku w świecie realnym, a dokładnie w Polsce. Postacie chodzą do polskiej szkoły, zachowują się jak normalni nastolatkowie. Jednych uważają za swoich przyjaciół, drugich za osoby atrakcyjne, a jeszcze innych za trochę dziwnych. Po zdarzeniu, jakim jest otwarcie księgi, przenosimy się do Kariny, w której są różne stworzenia, krasnoludy, nimfy, smoki. Nie mamy tutaj do czynienia z jednym rodzajem stworzeń, a wręcz przeciwnie, jest ich całkiem wiele. Zdarza się, że fabuła jest przewidywalna, ale często też byłam zaskoczona. Fantastyka to gatunek, po który bardzo często sięgam, książki z tego gatunku często mi się podobają, ale żebym je długo pamiętała i trafiły do moich ulubionych, to muszą mieć to coś. W tym przypadku tego czegoś nie było. Nie odbieram tej książce tego, że jest dobra, bo to widzę, po prostu nie trafiła do mnie w stu procentach. Bohaterowie, aby dojść do celu muszą przeżyć wiele przygód i poradzić sobie z napotkanymi trudnościami oraz złymi stworami. Brną razem do przodu, ale zdarza się, że muszą być zdani na samych siebie. Wspólny cel i rzucane kłody pod nogi pokazują jak osoby, które nie miały ze sobą bliskich relacji mogą się zżyć, pomagać sobie i kibicować. Mam mały zgrzyt pomiędzy tym, jakie przeszkody napotkali a tym, jak łatwo sobie z nimi radzili. W powieści nie są dwie, trzy przeszkody, tylko wraz z uporaniem się jednej, jest następna, taka jak na przykład choroba. Bohaterowie szybko znajdywali na to rozwiązanie. Autorka skupia się na prowadzeniu akcji, czasami brakowało mi barwnych i dłuższych opisów, które pozwoliłyby mi na lepsze wejście do świata przedstawionego.
Podsumowując, polecam tę powieść młodszym nastolatką, którzy lubią fantastykę, albo dopiero z nią zaczynają. Autorka ciekawie prowadzi fabułę i wplata to wartości ważne, o których warto czytać. Bohaterowie sympatyczni, łatwo ich polubić. Ciągle coś się dzieje, więc nie ma czasu na nudę. Warto przeczytać w chwili wolnego.
Za książkę dziękuję wydawnictwu https://novaeres.pl
To już nie mój target wiekowy. 😊
OdpowiedzUsuńCzuję, że jestem już trochę za stara na tę książkę, a poza tym unikam książek wydawnictwa Novae Res.
OdpowiedzUsuńNie przekonuje mnie ta książka do siebie, jednak moja bratanica czyta właśnie takie książki.
OdpowiedzUsuńSkoro dla nastolatków, to zupełnie nie dla mnie, Wyrosłam z takich książek.
OdpowiedzUsuńOkładka rzeczywiście fajna, ale niestety zawartość już nie dla mnie 😉
OdpowiedzUsuńJakoś nie przemawia do mnie ta historia. Może faktycznie młodszy czytelnik doceni pomysł na fabułę.
OdpowiedzUsuńZ niektórych książek niestety się wyrasta i ta chyba nie byłaby dla mnie. ;)
OdpowiedzUsuńFantastyka młodzieżowa już nie dla mnie, nudzę się przy tych książkach ;)
OdpowiedzUsuńRaczej bym się nudziła przy lekturze tej książki, więc odpuszczę.
OdpowiedzUsuńRaczej nie moje klimaty czytelnicze...
OdpowiedzUsuń