"Spells trouble. Wiedźmi czar" P.C. Cast, Kristin Cast



 Sara Gode uciekła od wyroku śmierci, znalazła miejsce, które nadaje się być źródłem mocy. Powstało pięć bram, pięć drzew na planie pentagramu, które przez wieki mają chronić i oddzielać świat ludzi i czarownic od mrocznych i podziemnych światów. Dwie młode czarownice Mercy i Hunter, w dniu swoich urodzin, wraz z mamą odprawiają rytuał, który umocni bramy, a dziewczęta połączą się z opiekunami swoich mocy, sprawy się komplikują, gdy zaczyna się istne niebezpieczeństwo, a bliźniaczki tracą w tym starciu mamę. W miasteczku zaczynają się zabójstwa, czy to przypadek? Nie sądzę.

Fabuła kreuje się na powieść młodzieżową z elementami fantastyki i nutą codziennych problemów młodych ludzi i tak poniekąd jest, ale nie do końca. Motyw czarownic, wiedźm jest jednym z tych, które poszukuje w literaturze, głównie tej młodzieżowej. Dlatego to skusiło mnie, żeby sięgnąć po tę pozycję. Prolog to atut tej historii jest on ciekawy, mroczny i zachęca do dalszego czytania, im dalej w las, czasem i dosłownie, to zaczyna się psuć. Za mało było fantastyki i dynamicznej akcji. Były momenty przyśpieszenia, sytuacje, kiedy bohaterki wykazywały się swoją mocą i swoją drogą było to naprawdę obrazowo napisane, ale czułam niedosyt. W momencie, gdy lubi się fantastykę i czyta się jej dużo, to chce sie więcej i więcej, poprzeczka stawiana jest coraz wyżej i niekiedy niektóre książki nie dają rady. Główne bohaterki są młode, popełniają błędy, niezmiernie mnie irytowały, są różne od siebie, a jednocześnie można je określić kilkoma cechami. Marcy to ta spontaniczna, zakochana w swoim chłopaku, pewna siebie, a Hunter opiekuńcza, zawsze wszystko analizuje, spokojna. Dziewczyny są jak ogień i woda, jednocześnie będąc bardzo płytko nakreślone. Zmagają się z problemami nastolatek, pojawia się wątek miłosny, który w jakiś sposób zostaje nakreślony prawdziwie i jest to przykre, że niektórzy potrafią drugiej osobie zrobić przykrość, bawić się uczuciami i najgorsze udawać dojarzach przez wybrane czynności, a do tego nie dojrzeć. W powieści ma miejsce scena, która moim zdaniem, mogłaby być mniej wulgarna i dosadna, przez wzgląd, do jakich czytelników głównie kierowana jest historia. Marcy i Hunter przechodzą przez wszystko bez większych zmartwień i trudności, prosta ścieżka od A do B.

„Wiedźmi czar” jest moim rozczarowaniem. Liczyłam przede wszystkim na dobrą rozrywkę, a dostałam powieść i Bohaterki, których los, stawał się mi obojętny z każdą stroną. Można z niej wyciągnąć lepsze momenty i przemyślenia, ale są one przyćmione przez wady, które rzucają się w oczy czytelnikowi. To też kwestia osobista, że z każdą przeczytaną książką wymagam coraz więcej oryginalności, lepszego stylu, akcji i zaskoczenia.

Za możliwość przeczytania dziękuje wydawnictwu https://wydawnictwo-jaguar.pl





3 komentarze:

  1. Ja miło spędziłam z nią czas i czekam na kolejny tom.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękna okładka ♥.♥
    Trochę szkoda, że książka okazała się kiepska. Chętnie przeczytałabym dobrą, mocną powieść o czarownicach. Niestety, chyba nie tym razem.

    OdpowiedzUsuń
  3. ja też nie narzekałam na czas spędzony z ta książką, owszem była przewidywalna, ale świat, który stworzyły autorki był ciekawy

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Miasto Tęczowych Książek , Blogger