"Klub książki. Bromance" Lyssa Key Adams
Czytając książki, nie chcemy tylko poważnych treści, barwnych opisów, czy morału na końcu, w gonitwie dnia codziennego dobrym odpoczynkiem jest sięgnięcie po lżejszą lekturę i taką propozycją może być „Klub książki. Bromance” Gavin Scott myślał, że jest w szczęśliwym małżeństwie, do czasu kiedy jego żona oświadczyła mu, że planuje rozwód. Dla mężczyzny był to cios, zwłaszcza że przyczyną okazały się sprawy łóżkowe. Gavin nie może pogodzić się z tą decyzją i zrobi wszystko, żeby powstrzymać Thea przed rozwodem, nawet zacznie czytać romanse. Tajny klub książki ma pomóc mężczyźnie w odzyskaniu żony. Jak romanse pomogą Gavinowi w jego problemie? Uda mu się zawalczyć o miłość i wytrwać do końca?
Romanse potrafią być schematyczne, wiadomo, że
zakończenie można przewidzieć mniej lub bardziej, ale kto nie kibicuje
bohaterom i nie chce, aby skończyli oni razem, a ich problemy się rozwiązały.
Fakt, że książka jest przewidywalna, jej części, lub zakończenie, może niekiedy
nie stanowić żadnego problemu dla czytelnika. Koncepcja klubu książki, tego, że
mężczyźni czytają, można by stwierdzić, kobiece powieści, to moim zdaniem jest
coś nowego, co daje świeżości temu gatunkowi. Faceci, którzy mają już rodziny,
mają swoje problemy, potrafią z literatury wyciągnąć wnioski i nauczyć się
języka kobiet i zrozumienia płci przeciwnej. W książce już od początku coś się
dzieje, akcja, która angażuje czytelnika i tak jest do samego końca. Siadając
do książki, myślałam, że będę ją sobie podczytywać w międzyczasie, ale nie gdy
zaczęłam, chciałam czytać dalej i dalej, a później chciałam znać rozwiązanie
całej sytuacji i wyszło tak, że skończyłam książkę. Jeśli chodzi o to, czy
szybko można się wciągnąć w fabułę to z całą pewnością tak. Autorka posługuje
się prostym i obrazowym językiem, są momenty z poczuciem humoru, te bardziej
poważne i te wzruszające. Lecz jest to powieść zdecydowanie dla dorosłych,
przez sceny, które się w niej znajdują, żarty, czy też niekiedy wulgaryzmy.
Poruszany jest aspekt problemów małżeńskich tego, jak młode pary radzą sobie z
otaczającą ich rzeczywistością. Główna bohaterka bije się z myślami, co powinna
zrobić, jest świadoma tego, że nadal kocha męża, ale nie czuje się już z nim w
pełni szczęśliwa. Gavin, chce za wszelką cenę odzyskać kobietę swojego życia i
pokazać, że to, co razem tworzyli, może dalej przetrwać. Jest jedna bohaterka,
która mnie irytowała, a mianowicie siostra głównej postaci. Nastawiała ona Tea
przeciwko Gavinowi, chciała jej pokazać, że to jest zły mężczyzna i chciała
mieć siostrę już tylko dla siebie. Poniekąd można to wyjaśnić tym, że jako małe
dziewczynki nie otrzymały rodzinnego ciepła i mają pewien dystans do mężczyzn.
Podsumowując „Klub książki. Bromance” jest miłym romansem, wartym przeczytania. To
jedna z tych pozycji, do których się siada i czyta od razu do końca, ponieważ
fabuła jest lekka, ale i ciekawa, przyjemny styl pisania potęguje szybkość
czytania. Powieść jest literaturą dla dorosłych, ale myślę, że młode kobiety
sięgając po tę książkę, się nie zawiodą. Nie jest to lektura, którą będę
pamiętać po wsze czasy czy która nauczyła mnie czegoś nowego, ale jest to ta
pozycja, przy której dobrze się bawiłam i była dla mnie dobrą rozrywką. Z
czystym sumieniem mogę Wam ją polecić.
Dziękuję wydawnictwu za możliwość przeczytania tej
książki.
Planuję sięgnąć po tę książkę.
OdpowiedzUsuńNie miałam możliwości sięgnąć po tę książkę w czasie premiery, nadal mam ją na półce nieprzeczytaną. Może kiedyś
OdpowiedzUsuńLubię takie wciągające powieści, a tej nawet się przyglądałam jakiś czas temu. Chętnie dam jej szansę!
OdpowiedzUsuńPropozycja czytelnicza na ciepłe i przyjemne klimaty, czasem właśnie takich nam potrzeba, odciągają myśli od trudnych spraw w realu. :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać drugiej części :)
OdpowiedzUsuń