"Divendi" Natalia Lewandowska
Pewnie większość z Was wie i widzi, że bardzo
dużo czytam fantastyki młodzieżowej. Jest to gatunek, który uwielbiam, który
czytam od wielu lat, co za tym idzie, poznałam wiele lepszych, gorszych
powieści. Sięgając po lekturę napisaną przez polską autorkę bądź autora, mam
nadzieję, że będzie to coś dobrego. Często można usłyszeć, że zagraniczni
autorzy piszą lepiej, co stworzone za granicą to lepsze, a przecież jest tyle
dobrych polskich książek. Zaczynając czytać „Divendi”, chciałam, aby była to
powieść, o której wypowiem się w sposób pozytywny, ale…
Na świecie panuje dobro i zło. Zło popełnione przez ludzi zbiera się w wielkiej Czarze, ale nadejdzie moment, kiedy czara się przepełni, a wtedy Zło oponuje świat. Nadchodzącą katastrofę może przerwać Dziedzic, który obdarzony wielką mocą wraz z Armią tworzoną od pokoleń poskromi niebezpieczeństwo. Justyna należy do dziedziców Divendi, co oznacza, że ma moc, którą musi trenować. Sprawy Divendi pozostają dla niej tajemnicą, dopiero w odpowiednim dla niej czasie dowie się, jaką ma przed sobą misję.
Zerkając na okładkę i przeczytawszy opis, stwierdziłam, że jest to coś, czym jestem zainteresowana. Pokaźna suma stron sugerowała mi ogrom akcji i emocji. Ciekawym pomysłem i to, co jest jednocześnie plusem, to wyjaśnienie magii i źródła jej powstania. To coś jest łatwe do zrozumienia, proste, ale w tej prostocie, kryje się cała magia. Autorka posługuje się prostym językiem, ale czasami miałam wrażenie, że ten język jest za prosty. Brakowało mi barwnych opisów, od początku spodziewamy się wojny, oczekiwałam mocnego opisu, że będę czytała to z zapartym tchem, ale było to bardzo nijakie. Działo się, doszło do walki dobra ze złem, ale nie przeżywałam tego. Rozdziały nie są krótkie, ale w wielu miejscach akcja się urywa i przechodzimy do następnego momentu, nieraz jest to ten sam dzień, a w innym momencie to już następny tydzień. Wprowadza to chaos i często niezrozumienie, bo akcja, która się ciekawie zapowiada, nagle się kończy. Często nachodziła mnie myśl, że coś ominęłam, a to po prostu nie zostało powiedziane. Pojawiają się schematy i o ile są takie elementy w książkach, które się powtarzają, ale bardzo lubię, to ten motyw jest dla mnie słaby. Mowa o sytuacji, gdy bohater dowiaduje się, że w jego ręką leżą dalsze losy świata. Postać skromna, skryta mało popularna w jednym momencie staje się silną i mocną osobą, która przegoni wszelkie zło. Może ktoś lubi ten motyw, może komuś się to spodoba, ale do mnie to nie trafiło.
Podsumowując, smutno mi to pisząc, bo miałam nadzieję, że będzie to coś dobrego, ale nie polecam tej książki. Jest to rozczarowanie tego roku, jakby nie oceniam tej książki jako złej, jest ona dla mnie słaba. Autorka miała świetny pomysł, ale realizacja tego nie wyszła tak pomyślnie. Jest to debiut, także mam nadzieję, że autorka jeszcze coś wyda, co będę mogła wychwalać.
Szkoda, że aż tak mocno się rozczarowałaś.
OdpowiedzUsuńOjej, to ja z pewnością nie sięgnę po ten tytuł. ;)
OdpowiedzUsuń