"Stay Away" Weronika Dobrzyniecka
Etinnette Winston po ostatnim burzliwym roku, zaczęła prowadzić spokojne życie. Podjęła pracę, znalazła nową przyjaciółkę, a także chłopaka. Ciężko jednak uciec od przeszłości. W otoczeniu dziewczyny znów zaczynają się dziać niepokojące rzeczy. Osoby, z którymi miała jakieś relacje, zaczynają powracać. Przyjaciele dziewczyny zaczynają ginąć, a ona ma podejrzenia, kto może mieć związek z tymi wydarzeniami. Etinette decyduje się wziąć sprawy w swoje ręce.
Druga część tak jak pierwsza trzyma poziom. Częsty jest przypadek, gdy druga część jest gorsza od pierwszej. W tym przypadku tak nie jest. Mimo że powieść jest krótsza, to tak samo trzyma czytelnika w napięciu i tak samo jest bogata w treść. Pojawia się kilka nowych bohaterów, ale głównie mamy do czynienia z postaciami, które znamy z pierwszej części. Etinet nadal jest tą upartą kobietą, która często nie słucha, co się do niej mówi. Nieraz ten jej upór prowadzi do zguby, ale zdarzają się też takie sytuacje, w których jej nieposłuszeństwo ją chroni albo swoim działaniem udaje jej się pomóc innym. Główną bohaterkę polubiłam już w pierwszej części i moja sympatia do niej nie uległa zmianie na gorsze. Postać, która nas nie irytuje to kolejny plus w tej książce. Znając poprzedni tom, spodziewamy się, że początkowe strony, gdzie wszystko idzie zgodnie z planem, to tylko cisza przed burzą. Jak już zaczyna się coś dziać, to napięcie oraz wartka akcja, trwają do samego końca. Mam wrażenie, że „Stay Away” jest bardzo podobne do swojej poprzedniej części, niektóre sprawy były już bardziej przewidywalne. Zdążyłam już poznać na tyle bohaterów, że czasem wiedziała, jak postąpią, co zrobią i do czego tak naprawdę są zdolni. Powieść nie jest identyczna z „Run Away”, ale także nie powala swoją oryginalnością.
W trakcie czytania byłam zachwycona, bohaterka pisze w sposób, który wciąga czytelnika. Czytając trzymałam kciuki za bohaterów, chciałam, żeby im się udało. Po czasie mój entuzjazm trochę zmalał. Nadal uważam, że jest to bardzo dobra książka, trzymająca poziom pierwszej części, ale nie będzie to „moja” książka. Zdecydowanie jest to lektura dla fanów połączenia romansu i niebezpieczeństwa.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu https://novaeres.pl/
Dobrze, że treść wciąga! :D Szkoda, że brakuje oryginalności :)
OdpowiedzUsuńPrzewidywalność nie zawsze jest zła. :D Lubię, kiedy mogę coś przewidzieć, a potem mieć rację i się cieszyć jak dziecko. :D
OdpowiedzUsuńNigdy nie widziałam tej książki więc jestem mega zdziwiona, że jest taka książka. Może kiedyś się skuszę, ale jakoś mnie do niej nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://smallbookwoorld.blogspot.com/
Nie wiem, czy to coś dla mnie. 😊
OdpowiedzUsuńNie jestem pewna, czy powinnam po nią sięgać. Ale zobaczę, bo przy tak mieszanych uczuciach co do niej, jak u ciebie, chyba muszę się przekonać, czy będzie ona "moją książką" :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że wciągająca :) Ja akurat nie mam za dobrej opinii o książkach tego wydawnictwa, więc się nie skuszę
OdpowiedzUsuńSzkoda, że polscy pisarze nadają bohaterom zagraniczne imiona. Pomijając fantastykę, gdzie imiona to część świata.
OdpowiedzUsuńNie czytam książek wydawnictw typu vanity.
Novae Res to nie jest moje ulubione wydawnictwo i praktycznie nie tykam książek od nich.
OdpowiedzUsuńFabuła mnie jakoś nie za bardzo ciekawi, z tego wydawnictwa wolę zupełnie inne klimaty ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio dużo czytam o tym tytule, ale jakoś mnie do niego nie ciągnie. ;)
OdpowiedzUsuń