"Gdy skończy się sierpień" Penelope Ward



Heather mieszka ze swoją matką w przepięknej okolicy niedaleko jeziora. Wraz ze swoją rodzicielką dziewczyna oferuje domek do wynajęcia. Przeważnie ludzie wynajmują domek na kilka dni, tygodni, a Noah przyjechał do miasta na całe lato, aby odpocząć. Ledwo dwudziestoletnia kobieta nie doświadcza wiele rozrywki w swoim życiu, nie prowadzi takiego życia jak inni młodzi ludzie, ona jest wciąż przy swojej mamie, która choruje na depresję i potrzebuje córki. Noah od razu staje się fascynacją Heather, ale mężczyzna nie ma w planach żadnej bliższej relacji, przyjechał do tego miejsca, aby odpocząć i odciąć się od swoich problemów.

Z opisu można wnioskować, że mamy do czynienia z powieścią obyczajową, może romansem, który będzie lekki i nieobowiązujący i tak jest. Mimo że poruszany jest temat depresji, bycia przy bliskiej sobie osobie i niekorzystanie z życia i spełniania swoich marzeń, to nie odczułam smutku i przygnębienia, nie jest to powieść, która porusza trudne tematy w sposób ciężki, w moim odczuciu są one tłem do tego, co ważniejsze, czyli do relacji dwójki osób. Fabuła jest prosta, ciężko się tutaj doszukiwać drugiego dna, tajemnic i mrocznych zagadek. Noah ma powód, dla którego przyjechał do miasta i Heather będzie się chciała dowiedzieć dlaczego, ale nie dostaniemy tutaj zawrotnej akcji i mrocznych sekretów. Główna bohaterka irytowała mnie swoją fascynacją w stosunku do mężczyzny, przejawiała się ona od początku i po czasie było to zrozumiałe, bo już go poznała, ale żeby tak od początku, trochę wywracałam oczami. Jednocześnie podziwiam jej upór i zaangażowanie w prowadzenie domku zajmowanie się małym rodzinnym biznesem i swoją matką. Noah jest dużo starszy od dziewczyny, ma już swój bagaż doświadczeń i twardo stąpa po ziemi, jak każdy ma chwile słabości i potrafi się wzruszyć i współczuć. Relacja między tą dwójką rozwija się stosunkowo powoli, jest między nimi przyjaźń, ale są również obiekcje i niepewność przed zrobieniem następnego kroku.

Podsumowując, podczas czytania nie analizowałam rozwoju fabuły, nie patrzyłam także na to, jak wyraźnie wykreowani są bohaterowie, po prostu czytałam i miło spędziłam przy niej czas. Książka nie doprowadziła mnie do skrajnych emocji, ale wywołał uśmiech na twarzy. Zakończenie jest według mnie dobre i ma postawy, aby faktycznie takim zakończeniem być. Nie sądzę, że będę do niej wracać, ale na raz, na letni wieczór jak najbardziej polecam.

4 komentarze:

  1. Czasami potrzebuję takiej lektury... Chcę przy niej dobrze spędzić czas, dlatego ten tytuł zapamiętam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna biblioteczka w tle. Ile masz książek w domu ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Niezobowiązujące czytanie, sympatyczne płynięcie z nurtem fabuły, pomysł na lekki relaks. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę wreszcie dać szansę twórczość tej autorki. 😊

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Miasto Tęczowych Książek , Blogger